wtorek, 9 marca 2010

„Niszowcy” i zakneblowane gęby czyli dlaczego potrzebujemy ”zeszytówek”?

Niniejszy tekst został nam przesłany przez Dawida "Havoka" Śmigielskiego - mamy nadzieję, że stanie się on punktem odniesienia do dalszej dyskusji.

„Niszowcy” i zakneblowane gęby czyli dlaczego potrzebujemy ”zeszytówek”?

Środowisko komiksowe, jakie się wytworzyło w Polsce nie nastraja optymizmem. Zauważyłem to na kilku ostatnich imprezach komiksowych, w których uczestniczyłem. Dotarło to do mnie również spotykając różnych ludzi i czytając publikacje w Internecie. Przede wszystkim większość fanów komiksów, być może to są właśnie ci „Hardcorowcy”, o których mówił Marcin Rustecki w wywiadzie dla KZ, szczyci się tym, że czyta komiksy i tym, że ma komiksy takie, jak pierwszy numer Klossa. Kółko wzajemnej adoracji pokolenia starszego, za czasów realnego socjalizmu nie widzi niczego innego niż Tytus, Kajko i Kokosz, Żbik itp., mając resztę czytelników, szczególnie młodszych, która nie potrafi powiedzieć, w którym numerze Tytus zjadł cały miód na pierniki, za nic.

Drugim problemem jest odwieczna patologia tzw. strach przed rozpoznaniem, komercjalizacją i byciem w mediach, a tym samym utracenie swojego statusu „niszowca”. Oczywiście to nie jest problem tylko komiksowego środowiska, ale środowiska ludzkiego w ogóle. Temu zjawisku towarzyszy głęboka hipokryzja, która po raz ostatni rzuciła mi się w oczy, kiedy pewien bohater kilku ciepłych miesięcy ubiegłego roku na swoim blogu dwukrotnie przepraszał, „że nagromadziło się tyle mnie w sieci ostatnio, że aż źle się z tym czuję…” Nie rozumiem. Albo nie udziela się wywiadów, i nie ma się siebie w sieci, albo się udziela, i się akceptuje to, że się jest, a nie na siłę chcę się zachować status „niszowca”, bo moja komiksowa kultura jest w Polsce niszowa, poprzez fałszywą skromność. Problem „niszowców” jest przeogromny. Szczycimy się tym, że czytamy komiksy.. „JA CZYTAM KOMIKSY, a co nie pasuje ci to!? Czytałeś kiedykolwiek jakiś komiks!?, Nie!? To się nie odzywaj!”. Tak traktujemy ludzi, którzy ze zdziwieniem reagują na naszą pasję, hobby czy ochotę. Dla nas to radość, po prostu „to nam w duszy graj”. Idziemy i mówimy - zbeształem jakiegoś „chuja”, co się ze mnie śmiał, że komiksy czytam. To nie prawda? Prawda - i nie jeden komiksowy fan, nie raz przeżył taką sytuację i jeszcze przeżyje. Zamiast wziąć komiks i dać temu, który się z nas śmiał, żeby sobie ludek poczytał i może się zainteresował, a nawet przeszedł na „ciemną stronę”, to my wolimy się od razu odwrócić z butnym grymasem na ustach i myślą w głowie - to cham, nie wie, co to sztuka. A jest co wręczyć takiemu „nieobeznanemu”.

Dla „niszowców” to dużo wygodniejsza sytuacja. Czym będzie nas mniej tym będziemy bardziej niszowi, tym samym będziemy, coraz większą „elitą komiksową”. Poza tym głośniej będziemy się domagać uznania przez polskie społeczeństwo faktu, że komiks jest sztuką, szkoda tylko, że te krzyki wydostają się z zakneblowanej gęby. Co jest robione dla zmiany tej sytuacji? Nie wiem. Kilka serwisów komiksowych, podających te same, suche fakty – ciekawostki i recenzję komiksów, wydanych czasem nawet przed dwoma laty. Obecnie wypada się cieszyć , że powstała „Komiksomania” trochę inny serwis niż pozostałe, choć i on nie jest bez wad, jest nadzieją na poprawienie sytuacji komiksu w Internecie. Największym siedliskiem „niszowców” są (chyba) fora internetowe serwisów komiksowych. W oczy rzucają się rozmowy o niczym udające te „o czymś”, co oczywiście jest problemem całego Internetu. Fora to też odzwierciedlenie polskiego środowiska komiksowego, czyli wszyscy się znają i klepią po plecach takie kółko wzajemnej adoracji, Na szczęście są Zeszyty Komiksowe, Ziniol (mimo, że wydawany przez Timof, to ma naprawdę ciekawą publicystykę) i sympozja MFK, które piszą o komiksie, a to jest najważniejsze. Czemu? Bo słowo drukowane zostaje w pamięci i na półce. Trudno też zniszczyć, spalić wszystkie kartki. Za to Internet to tysiąc newsów i natychmiastowych komentarzy do nich. Nic więcej. Pusta krytyka, i największy przykład niszowości, zakneblowanej gęby. Oczywiście wszystkie wyżej wymienione tytuły też są kierowane głównie do fanów komiksowych, ale z nadzieją, że jakiś, samotny numer trafi w ręce człowieka, niezwiązanego nigdy z komiksem. Taki człowiek ma szanse na zapoznanie się z magazynem, pojedynczym artykułem czy krótkim komiksem. Nawet, jeżeli nie będzie miał na to ochoty to może poczytać z nudów, czekając na tramwaj, czy siedząc na kiblu. Natomiast, kto nie lubi komiksów, nie zna komiksów, nie będzie szukał ich w Internecie, informacja o komiksie nie trafi do surfującego, chyba, że będzie ona brzmiała „Skandalizujący komiks o wyczynach seksualnych w białym domu”. Ale to nie o to chodzi.

Ile jeszcze będzie trwała niszowość komiksu w Polsce i dominacja niszowców? Długo - dopóki organizatorzy festiwali komiksowych nie zaczną wychodzić do społeczeństwa, nie zrobią szerokiej reklamy, dopóty komiks będzie traktowany jak jakieś gówno. Bo jak najlepiej dotrzeć do ludzi? Przez reklamę i dobrą imprezę. Czy organizowanie wystaw w różnych częściach miasta, w najróżniejszych budynkach to wyjście do ludzi? Nie wiem. Nie wiem też jak najlepiej trafić do ludzi, może najłatwiej będzie po prostu wychować czytelnika… Warto też przestać powtarzać jak mantrę, że „komiks to sztuka”. „Oni to wiedzą Kocie”, tylko nie chcą tego zaakceptować (co kraj to obyczaj). Natomiast my, „niszowcy”, jesteśmy tego pewni, ale co chwilę powtarzając „sztuka komiksu” sami staramy się utwierdzić w przekonaniu, że tak właśnie jest. Sytuacji komiksu w Polsce nie zmienią wydawnictwa komiksowe, których komiksy są już droższe od książek. Czemu ludzie nie czytają książek? Bo ich nie kupują. A czemu nie kupują? Bo są za drogie. Czemu ludzie nie czytają komiksów? Bo oprócz tego, że uważają je za niedojrzałe historie, to są jeszcze droższe od książek. Niech mówią wydawcy, że albumy w twardych oprawach podnoszą rangę i znaczenie komiksu, niech wierzą w tą bajkę… Dopóki nie zaczną u nas wychodzić komiksy o bohaterach w pełni skomercjalizowanych, które zaczną kupować nastolatkowe i „dzieci Semica”, dopóty komiks w twardych oprawach nie będzie podnosił żadnej rangi komiksu, a jedynie cenę. Zaś fani, ci biedniejsi, którzy nie pracują, bądź im nie starcza „do ostatniego”, będą się tylko zastanawiać, który komiks kupić za 60zł, „bo stać mnie tylko na jeden taki w miesiącu”, resztę wykupią ludzie, których na to stać, a w większości będą to fanatyczni „niszowcy” i „młodzi mężczyźni z dużych miast z wykształceniem wyższym lub wciąż uczący się. Z dochodami, swoimi lub rodziców, ponad przeciętną.” że one są tylko dobre… Potrzebujemy zeszytówek, żeby przyszłe pokolenia mogły dorastać z komiksem w rękach, żeby młodzież (nie tylko) mogła poczytać o przygodach Spider-Mana i Wolverine’a, a nie tylko zagrać na PSX i obejrzeć ich przygody w kinie. Nawet na Syberii ukazują się zeszytówki z Superhero, tak więc dlaczego nie miałyby się znów ukazywać w Polsce? Dlatego tak potrzebne są zeszytówki. Przede wszystkim podkreślą one rangę komiksu niszowego, który zdominował rynek Polski paradoksalnie stając się w naszym kraju komiksem mainstreamowym. Owszem, nastąpi wtedy wewnętrzny podział na „sztukę niższą i sztukę wyższą”, ale przynajmniej będzie się mówiło o tych złych i dobrych komiksach. Obecnie mówi się tylko o komiksach dobrych bo złych brakuje, a może po prostu chce się myśleć, że one są tylko dobre… Potrzebujemy zeszytówek, żeby przyszłe pokolenia mogły dorastać z komiksem w rękach, żeby młodzież (nie tylko) mogła poczytać o przygodach Spider-Mana i Wolverine’a, a nie tylko zagrać na PSX i obejrzeć ich przygody w kinie. Nawet na Syberii ukazują się zeszytówki z Superhero, tak więc dlaczego nie miałyby się znów ukazywać w Polsce?

Wszyscy jesteśmy „niszowcami”, tylko od nas zależy czy ta nisza się pogłębi, zakopie i zacznie zjadać własny ogon, czy powoli zacznie zanikać, wyjdzie do ludzi by zdobyć nowych fanów, by sprzedaż wzrosła, by cena spadła, by istniał komiks dla wszystkich grup wiekowych, który będzie zachęcał do dalszej lektury z każdym przybywającym rokiem w metryce potencjalnego czytelnika.

Tęsknię za Tobą, zeszytówko. Najpiękniejszym widokiem będzie taki kiedy zobaczę Cię lądującą w koszu na przystanku tramwajowym.

35 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu tego dziwnego, pełnego sprzeczności, aluzji i błędów składniowych tekstu, bardziej niż kiedykolwiek nie mam ochoty oglądać zeszytówek w kioskach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem wyśmiać ten artykuł cytując co fajniejsze, źle napisane zdania i niezręczności logiczne i językowe jednak przeszło mi, gdy dotarłem do fragmentu:

    "Obecnie wypada się cieszyć , że powstała „Komiksomania” trochę inny serwis niż pozostałe, choć i on nie jest bez wad, jest nadzieją na poprawienie sytuacji komiksu w Internecie."

    Keep doin the good work mate!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra. Po przeczytaniu całości jednak nie mogę się powstrzymać i zakrzyknę:

    Cały komiks w ręce mas!!!! Nawet na Syberii!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne sensowne zdania w tym tekście to te mówiące, że powinny być zeszytówki i to jak najwięcej, by komiks był jeszcze powszechniejszy, niż jest obecnie.

    Reszta to taki double face palm. :D Autor tekstu ma blade pojęcie o tym, jak funkcjonują wydawcy i dlaczego podejmują takie, a nie inne edycje. Ba, nie wie nawet, gdzie aktualnie "poklepuje się po pleckach" środowisko komiksowe.

    Wydajcie jakieś zeszytówki i sprzedajcie, choćby w nakładzie 1000 sztuk, to będzie o czym gadać.

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  5. "edycje" - miało być oczywiście decyzje [w sprawie edycji :)].

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam bym napiętnował jeszcze całe tzw. środowisko Kawangardowe, które niestety więcej szkody robi dla komiksu w Polsce niż pożytku. Wydają jakieś niszowe komiksy w nakładach 400 egzemplarzy, które kupują tylko ich koledzy (nie wiem jak wychodzą na tym na plus, ale to temat już na inny artykuł), przez co jeszcze bardziej elitaryzują komiks w Polsce i dają błędne przekonanie innym wydawcom, że to się sprzedaje. Nawet Egmont się ugiął i wystartował z kolekcją komiksów niezależnych, ale chyba mocno się na tym przejechał, bo spowolnił a być może nawet zaniechał wydawanie tej serii. Zawsze zastanawiało mnie jaki jest cel wydawania komiksów dla tak małego grona odbiorców, może najzwyczajniej w świecie osoby te mają za dużo pieniędzy i chcą wydać komiks w 10 egzemplarzach, postawić na półce i tym samym połechtać swoje ego (impr. Mroja idealnie tutaj się wpasowuje). Teraz to "środowisko" powołało do życia nikomu niepotrzebne PSK, którego jak na razie jedynym "sukcesem" jest zrobienie konkurencyjnej imprezy dla WSK, przez co WSK nie będzie.

    Być może w tym felietonie jest dużo więcej prawdy niż na pierwszy rzut oka się wydaje a niektórym niszowość komiksów w Polsce jest faktycznie na rękę, bo jak wiadomo to środowisko Kawangardowe ma gdzieś mainstream.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako członek środowiska Kawangardowego jestem zażenowany postępowaniem moim i moich kolegów/koleżanek. Dotąd nie byłem świadom jak dużą szkodę wyrządzamy robiąc cokolwiek, zamiast, jak szanowny amsterdream, porządnie siąść, narzekać i wytykać palcami. Dodatkowo składam krytykę na cały pomysł i przyszłą realizację Komiksowej Warszawy, której faktycznym celem jest ostateczne udupienie komiksu i zamknięcie go w szczelnej niszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej Repek! A zdanie o Komiksomanii to niby nie jest prawdą?

    OdpowiedzUsuń
  10. A, byłbym zapomniał: JEBAĆ MAINSTREAM!

    OdpowiedzUsuń
  11. gdybym wiedział że też zabijam polski komiks, to bym do Kawangardy nie chodził. I nie pił piwa, bo to może przez litewskie przeniczne on tak słabo dycha. bo przecież na pewno nie przez klientów, którzy nie kupowali zeszytów dość dużo, by udało się wydawcom wyjść poza poziom non-profit.

    no po prostu LOL jak się masz, made my day :D

    OdpowiedzUsuń
  12. anyway, moja wypowiedź ma charakter lekko prowokacyjny, aby wywołać ciekawą dyskusję :]

    OdpowiedzUsuń
  13. lekko? to jest albo czyste bredzenie, albo totalnie żartobliwa podpucha, w innych kategoriach tego interpretować się nie da. no ja rechotałem :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wypowiedź amsterdama i tak ma więcej sensu niż tekst. Odpadłem po akapicie o tym, że starsze pokolenie to tylko Tytusy i Żbiki.

    Nie wiem, kim jest autor - chętnie go poznam, niech podejdzie. Niech zada pytania. Niech się dowie, jak wygląda prawdziwy świat. Między innymi, że my, starsze pokolenie, Tytusa to co najwyżej sentymentalnie.

    Chętnie tez powiem, czemu wydajemy takie niskie nakłady. Niestety nie dla elytarności. Nie wspomnę nawet, że w wysokich nakładach jest taniej drukować - skąd ma ktoś to wiedzieć? Nie z pierdzenia w stołek i pisania takich artykułów przecież. A z praktyki nie ma jak, bo niby jak?

    OdpowiedzUsuń
  15. Spalić Kawangardę! Poucinać im te ręce do poklepywania się po zgarbionych od łechtania własnego ego plecach! Vive la rewolusją!

    Makowcu, Olgo, Gonzu - wyrzekam się Was. Myślałem, że jesteście przyjaciółmi komiksu... a okazaliście się być tylko nędznymi szarymi eminencjami elytarnego rynku!

    A tak już serio - po mojemu inicjatywa przywrócenia zeszytów nie wystartuje dopóty, dopóki nie znajdzie kogoś, kto będzie miał jakiekolwiek sensowne i logiczne argumenty. Bo na razie to radosne pustosłowie, uprawiane gdzieś tam w Krainie Fantazji, gdzie źli, podstępni niszowi wydawcy niebawem legną u stóp Rycerzy Polskiego Komiksu, powaleni ich genialnymi pomysłami na uzdrowienie rynku.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. podpucha czy nie, ważne żeby toczyła się jakaś dyskusja.

    W którym numerze Tytus zjadł cały miód na pierniki? ;]

    OdpowiedzUsuń
  18. Księdze, amsterdamie, księdze. Tytus nie miał "numerów". Tru fan by to wiedział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. @Grim: Ale jaka inicjatywa? Który wydawca przejmie się jakimś pitoleniem na jakimś blogasku?

    Ile razy ilu wydawców próbowało wystartować z zeszytami superhero po upadku TMS/Fun Media? Czy po upadku Dobrego Komiksu znajdzie się jeszcze jakiś łoś-wydawca, który uwierzy, że jest w Polsce rynek na facetów w rajtuzach?

    Swoją drogą ciekawe czy też jestem Kawangardowcem? ;) Ostatecznie byłem raz na chodniku przed tym piekielnym lokalem...

    OdpowiedzUsuń
  20. "Ile razy ilu wydawców próbowało wystartować z zeszytami superhero po upadku TMS/Fun Media?"

    No ilu? JEDEN edytor z fatalną polityką wydawniczą.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zesrałem się ze śmiechu. Co prawda nie w Kawangardzie, a w Powiększeniu. Ale zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Jarku - no, już trzech się wypowiedziało, jakby nie było :) i w dodatku dwóch to te Kawangardowe pomioty :D

    @amsterdream - otworzyłeś mi oczy. Ja zawsze myślałem, że komiksy są drogie, bo mają małe nakłady, a kolorowy druk dobrej jakości na kredowym papierze swoje kosztuje i to wszystko zależy od cen, jakie zaśpiewa drukarnia. A tu się okazało, że komiksy mogłyby kosztować dwa albo trzy złote, tylko ci źli, tfu!, wydawcy specjalnie sztucznie windują ceny, żeby komiks nabrał większej wartości!

    OdpowiedzUsuń
  23. @Pstraghi
    Nie wiem, mam filtr mordercy i elitarysty, który przesłania mi prawdę. I to nawet z odległości 3h intercity od Wawy.

    Pewnie dlatego, że dziś za 10 zł wsparłem 8-stronicowy niezależny komiksik niejakiej Szaulińskiej. A mogłem wydać to na dwie zeszytówki po pińć zeta. :P

    Przemek na FB zachęcił mnie do powtórnych odwiedzin, bo podobno dyskusja jest rozwojowa, a tu lipa.

    Ale widzę jeden pozytyw. Już wiadomo, kto zabił polski komiks (zeszytowy)!!! :)

    Pozdrówka

    PS. Panowie organizatorzy niniejszego bloga, mała prośba od przedstawiciela elitki. Napiszcie wprost i jak chłopu na miedzy: po co ta strona i całe halo?

    Jak po takie bzdury jak w tym wpisie, to dajcie spokój. Dyskusji z tego nie będzie, bo to jak rozmawiać z Giertychem o prawach gejów.

    Jak chcecie wydawać zeszytówki, to się spytajcie mądrzejszych od siebie [udzielają się w necie i pewnie sprowadzą Was na ziemie] albo zmarnujcie nieco pieniędzy, zanim powstanie kolejny potworek jak ten wpisik.

    Pozdrówka again :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Może czas wyjść spoza internetu z tym, bo tak toczenie dyskusji dla dyskusji to trochę mało już. Autor, który to założył mógłby chociaż porozmawiać z przedstawicielami wydawnictw i przedstawić ich opinię jeśli chodzi o wydawanie zeszytów? Zawsze to coś więcej niż publikacja kolejnego tekstu.

    A ten akapit o komikslandii to niezła jazda. Ja chcę pozostać niszowy, tylko niech wydają więcej amerykańskiego mainstreamu w twardej oprawie, najlepiej twardej jak stal i błyszczącej, wtedy by dopiero ładnie na półce wyglądało.

    A i zapomniałem napisać wcześniej, zawiodłem się na drugim tomie Marthy Washington, ale ten Miller się wycwanił z tym zakończeniem.

    OdpowiedzUsuń
  25. A i zapomniałem, lepszy nakład 100 sztuk niż żaden. W razie potrzeby zawsze można dodruk zrobić, ale niestety potrzeby jeszcze nigdy nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  26. @repek: Zapytaj od razu o co halo z blogiem "Tęsknię za Tobą, kukuruku" oraz (WERBLE) "Tęsknię za Tobą, piciu w foliowych torebkach ze słomką". Cytując klasyka: zesrałem się ze śmiechu, jak odkryłem te dwa blogi. Ich istnienie otworzyło mi oczy!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. @amsterdream - najsmutniejsze, że tutaj nie toczy się żadna dyskusja. Wszyscy się po prostu w mniej lub bardziej oczywisty sposób śmieją z Twojego tekstu i przemyśleń, bez konstruktywnych czy choćby zahaczających o konkret wniosków.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Grim
    To zarzut do odpisujących jest? Jak tu zahaczać o konkret, ktoro autor elaboratu nie ma pojęcia, o czym pisze? I nawet nie zabiera głosu, by się bronić?

    W zasadzie można by odpowiedzieć na całość: Nie.

    --

    @Jarek
    Co do samej nazwy akcji [nawiązania do bardzo wartościowej akcji artystycznej], to średnio mnie te nazwy bawią. :)

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  29. @repek: Pewnie, że zarzucam! W końcu tutaj możnaby taaaaką dyskysję wyprowadzić z tego przekrojowego i w pełni logicznego tekstu, a Wy się nabijacie! Ale to jest śmiech przez łzy, bo przesłania Wam prawdę!

    OdpowiedzUsuń
  30. kurde, dopiero odkryłem temat, a on już zdechł... a tyle bluzg mogłoby jeszcze paść...
    zeszytówki na Syberii - good one!

    OdpowiedzUsuń
  31. Mój komentarz do akcji:
    http://www.lessonslearnedfromrocky.com/2010/03/zeszytowko-wroc-ale-rozowe-okulary.html
    Bez śmichów-chichów.
    Enjoy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Po prześledzeniu całej dyskusji już nie wiem, czy nieobecność na rynku wydań zeszytowych wiąże się z ich nierentownością, czy też z klapkami na oczach wydawców. Do tej pory wydawało mi się, że głównie z tym pierwszym. Przecież TM-Semic umarło wraz ze spadkiem zainteresowania superherosami, a i zeszyty z Garthem Ennisem (Punisher, Fury) nie okazały się jakimś wielkim hitem...
    Tak czy inaczej, popieram akcję, która pomimo swojej "donkiszotowatości" jakiś oddźwięk zdaje się wywoływać.

    OdpowiedzUsuń